Krzyżanowice – to jedna z najstarszych wsi obecnego województwa mazowieckiego. Położona jest przy drodze asfaltowej Radom – Rzeszów, w odległości 27 kilometrów na południe od Radomia i 3 kilometry północ od Iłży.

W fizyczno – geograficznym podziale Polski, obszar Krzyżanowic należy do prowincji Wyżyny Małopolskiej i mezoregionu Przedgórza Iłżeckiego. Pierwotny zapis nazwy tej miejscowości brzmiał Crzizanowice, ponieważ w nazwie miejscowości znajduje się nazwisko pierwszego założyciela. Nazwa ta zaliczana jest do nazw patronimicznych.

Znana jest także legenda dotycząca nazwy Krzyżanowice. Według legendarnych przekazów na drodze rosły trzy olbrzymie dęby, które miały konary w kształcie krzyża. Dzieliły wieś na ludzi biednych i bogatych. Po stronie dębu rozłożystego mieszkali ludzie bogaci i tę część wsi nazwano „Kolonią” – mieszkali w niej chłopi posiadający duże gospodarstwa rolne. Po stronie dębu mniejszego, żyli ludzie biedniejsi, dlatego tę część Krzyżanowic nazwano „Starą Wsią” – zamieszkaną przez ubogą ludność folwarczną, która wegetowała w czworakach. Ten podział istnieje do dnia dzisiejszego. Wsi nie dzielą dziś dęby, lecz wybudowana w tym miejscu barokowa figurka z 1706 roku.

Fundatorką jej była ostatnia żona Jana Stanisława Doleżki właściciela Krzyżanowic – Otylia, która z wdzięczności za wysłuchane modlitwy do Matki Bożej o nawrócenie męża pijaka i karciarza wystawiła tę figurę. Do pierwszej połowy XIX wieku wieś Krzyżanowice leżała w Puszczy Iłżeckiej, która została wykarczowana dla produkcji węgla drzewnego w wówczas powstałych Zakładach przemysłowych w Starachowicach. 

Wieś posiada bogatą przeszłość sięgającą 1359 roku. Została założona na prawie magdeburskim. Jej pierwszym właścicielem został Zbigniew Oleśnicki, łowczy krakowski rodzony wuj kardynała Zbigniewa Oleśnickiego. Jego syn Piotr z Krzyżanowic, herbu Dębno, łowczy sandomierski, zbudował kościół drewniany, dał ziemię i łąki na utrzymanie plebana, a biskup krakowski, kardynał Zbigniew Oleśnicki, dokonał poświęcenia kościoła i uposażył dziesięciną. W 1440 roku J. Długosz napisał: „Krzyżanowice mają kościół parafialny, drewniany, pod wezwaniem Matki Bożej i Wszystkich Świętych. Właścicielem wsi był Jan Krzyżanowski – łowczy sandomierski (łowczy to urzędnik państwowy, będący organizatorem polowań królewskich, zarazem zwierzchnik licznej służby myśliwskiej, sokolników, jastrzębnych. Nadzorował też psiarnię i sprzęt łowiecki)”. 

Krzyżanowice należały do parafii Iłża, gdzie mieszkańcy otrzymywali wszelkie posługi religijne. Za zgodą Michała proboszcza Iłży zostały parafią niezależną od Iłży. 

W 1479 roku została erygowana parafia – w jej skład weszły wioski: Krzyżanowice, Gaworzyna należące do Krzyżanowskich, Jedlanka należąca do Jedlańskiego herbu Habdank. Parafia została uposażona w dziesięcinę o wartości siedmiu grzywien. Część dziesięciny oddawano do klasztoru Bożogrobców w Miechowie, a resztę dla kościoła parafialnego. 

W 1546 roku został postawiony nowy drewniany kościół i konsekrowany pod wezwaniem Wszystkich Świętych. Miał murowaną kaplicę Matki Bożej. Posiadał cztery okna i wejście od zachodniej strony. Trzy ołtarze: Wielki z obrazem Matki Bożej, u góry Ukrzyżowanie Pana Jezusa. Po prawej stronie ołtarz św. Anny, po lewej stronie Matki Bożej. 

W dniach 17 września – 9 października 1598 roku została przeprowadzona przez biskupa krakowskiego kardynała Jerzego Radziwiłła wizytacja parafii Iłża. Biskup Jerzy Radziwiłł wydał przepisy dla miasta Iłży – zapewne dotyczyły także mieszkańców okolicznych parafii w trosce o jedność wyznaniową i obyczaje. Zalecały one: „wieczór, rano i w południe gdy na pacierze dzwonią każdy poklęknie i podziękowawszy Panu Bogu za dobrodziejstwa a osobliwie za odkupienie pomodlić się za pokój kraju i za wiernych zmarłych. Co dzień rano i wieczór każdy dziatki i sługi zgromadzi, do bojaźni Bożej do strzeżenia się grzechów a wykonanie dobrych uczynków zachęci i zmówi z nimi pacierz, w niedziele zaś i święta po obiedzie pośle do kościoła na katechizm, który sumnista odbywszy króciuchno ich zagrzeje do cnoty i wiary, pobożności, posłuszeństwa, trzeźwości i innych. Dla przeszkodzenia pijaństwu żaden z mieszczan w zimie po godzinie trzeciej, w lecie po zachodzie słońca nikomu trunku nie da, pod karą jednej kopy,  którą rajcy ściągną i na potrzeby miasta obrócą. Córkom ojcowie nie mają pozwalać do karczm, a która się tam da widzieć pójdzie na dzień do turmy. Jeżeli która ulegnie słabości ciała, ta dostanie chłostę i ojciec jej odsiedzi wieżę albo dwa złote zapłaci. Niepoprawni od lat trzech, a nieuczciwie żyjący, z miasta wyświęceni zostaną. Wróżby, czary i inne zabobony, jakiemi się wiele osób w tej parafii z niebezpieczeństwem duszy i obrazą religii chrześcijańskiej zajmuje, surowo się zakazuje kto później będzie nie przekonany, takiego praw urząd miejski i starościński ukarze. Bluźnierstwo, cudzołóstwo, nałożnictwo, kazirodztwo i inne grzechy i zgorszenie publiczne, magistrat obowiązany ściągać i karać, a w święta i niedziele jarmarków i targów nie dopuszczać. Niedbali w wypełnianiu tego urzędnicy będą złożeni a synowie ich za niezdatnych do tychże urzędów uznani” .

W 1636 roku w październiku biskup Jakub Zadzik wydał ordynacje regulującą przenikanie do miast ludności ze wsi, zwłaszcza z dóbr szlacheckich, z obawy przed kosztownymi i długotrwałymi procesami. „Wydalać ich z miasta, sprawdzać co miesiąc, czy mieszczanie ich nie chowali”. Wyjątek stanowili rzemieślnicy, których chętnie przyjmowano szczególnie do dóbr prywatnych. Prowadziło to bowiem do wzbogacania wsi a tym samym ich właścicieli.

W 1682 roku kościół popadł w ruinę i wymagał gruntownej naprawy. Kościół ten w następnych latach spalił się od uderzenia pioruna. 

W 1706 roku ks. Marcin Szczyglecki zbudował nowy kościół z drewna modrzewiowego, w tym samym miejscu co poprzedni. Fundatorem był ówczesny właściciel Krzyżanowic, Bronisław Lanckoroński, który nabył ten majątek w roku 1688 od Jana Stanisława Doleżka, który wszedł w posiadanie Krzyżanowic jako zięć Krzyżanowskich. Od tego czasu zmieniają się często właściciele Krzyżanowic. Dopiero w 1882 roku majątek przeszedł w ręce Dobieckich. W ich posiadaniu był do zakończenia drugiej wojny światowej. 

Według inwentarza z 25 października 1682 roku podaje takie o kościele wiadomości. Kościół krzyżanowicki pod wezwaniem Wszystkich Świętych – drewniany, konsekrowany, będący w ruinie, walący się. Okien ma cztery, wejście od zachodu. Rocznicę poświęcenia obchodzi się w najbliższą niedzielę po św. Wojciechu: kollatorem jest Jan Krzyżanowski. Ołtarzów ma kościół trzy: Wielki z obrazem Matki Boskiej – u góry ołtarza znajduje się obraz przedstawiający Ukrzyżowanie Pana Jezusa. Na lewo stał ołtarz Matki Boskiej, a na prawo św. Anny. Dusz do spowiedzi Wielkanocnej było 500. Proboszczem był ksiądz Nowacki, wyświęcony przez biskupa Mikołaja Oborskiego w 1678 roku, potwierdzony na to beneficjum przez Benedykta Kłaczewskiego oficjała kieleckiego: introdukował go ksiądz Jakób Ptasiński mansjonarz iłżecki.

Opisany kościół stał o 20 łokci od obecnego na zachód w polu; spalił się od uderzenia pioruna – dziś jeszcze w tym miejscu znajdują się części fundamentów. 

W 1735 roku została odnowiona kaplica Matki Bożej i nakryta nowym gontem.

9 czerwca 1739 roku, za pozwoleniem kardynała Lipskiego – biskupa krakowskiego, osobiście wizytował kościół i parafię późniejszy biskup przemyski Wacław Hieronim Sierakowski – czego dowodem jest zachowany wpis w księdze małżeństw. 

W 1781 roku parafia Krzyżanowice należała do dekanatu Kunowskiego, który liczył szesnaście parafii. W 1811 roku w dobrach Nowosielskich powstała Nowosiółka – Jedlanka Nowa, jeszcze jedna wioska przybyła do parafii. Ks. Józef Jarkiewicz z pomocą dziedzica Krzyżanowic Kajetana Dobrzyńskiego odnowił kościół i postawił kopułę w 1815 roku. 

Mieszkańcom parafii nie obce były losy Ojczyzny. W czasie zaborów działali na rzecz odzyskania niepodległości. Przykładem może być ks. Andrzej Koziczkowski – proboszcz od 1849 roku, który za działalność patriotyczną i niepodległościową w 1856 roku, został zesłany na Syberię, spędził tam 30 lat. Został zamordowany. Był zakonnikiem i świątobliwym kapłanem. Kapliczka pp. Ładaków w Krzyżanowicach, przed ich domem wybudowana została w intencji szczęśliwego powrotu ich córki Anny z Syberii, przypomina o losie Polaków z czasów zaborów. 

Uwłaszczenie chłopów w 1864 roku spowodowało duże zmiany na wsi. 

W latach 1867-1868 ks. Korneli Kaczmarski gruntownie odnowił świątynię i założył nowy gont na jego dachu.

W 1875 roku dziedzic Jedlanki Herniczek sprzedał lasy dawnej puszczy Iłżeckiej Zakładom Spółki Akcyjnej w Starachowicach. Nastąpił wówczas szybki, rabunkowy wyrąb lasów na potrzeby powstającego przemysłu. 

Ks. Walenty Górecki w lipcu 1881 roku został proboszczem Krzyżanowic. Opisał tak stan parafii: „Zastałem kościół z drzewa modrzewiowego w roku 1706 po pogorzeli dawniejszego wystawiony. Smutny jednak widok przedstawił się moim oczom, gdyż ów kościół zastałem nie tylko przez czas zniszczonym, lecz i w zupełnym zaniedbaniu zostawionym na strawienie do reszty czasowi. Wewnątrz ołtarza nie było żadnego, tylko na ścianie przymocowany był obraz Wszystkich Świętych, a pod nim mensa drewniana, spróchniała, pokrzywiona, stanowiła Wielki Ołtarz. Gdzie jedynie można było nabożeństwo odprawiać. Ławek było kilka, ale potłuczone, w których siadali śpiewacy różańcowi, nikt ze szlachty zamieszkałej w parafii w kościele tutejszym nie bywał, tylko omijając go jeździli do Iłży. Wieżyczka na kościele z bocianim gniazdem, jakkolwiek dość dobrego kształtu i dość wysoka, lecz na spróchniałych sztandarach, nachylona – groziła upadkiem co chwila. W drzwiach kościelnych na rogach połówek były znaczne otwory z zewnątrz tak duże, że zwierzątka czworonożne mogły swobodnie przechodzić. Z ambony nie można było mówić kazania, bo i ta trzymała się przy murze kaplicy na spróchniałym beleczku. Na chórze w miejsce organu – rozstrojony pozytyw harmonizował z całym wystrojem kościoła. Z ubiorami do nabożeństwa było to samo, wszystkie stare, zniszczone, podarte, przegniłe, za dotknięciem rozłaziły się. Mieszkanie też nie wabiło oka, koło którego w sadzie, bez żadnego ogrodzenia, było pastwisko dla bydła, drzewka owocowe połamane i choć był na niektórych owoc, to całkiem obtłuczony. Zdania formalnego inwentarza nie było, bo nie było co odbierać. Rozglądnąwszy się dookoła, smutno mi się zrobiło i łza zaświeciła w oku. Bo przybywszy z Szydłowca, znalazłem się nagle w strasznej pustce i osamotnieniu, tym bardziej, że od wyświęcenia na augustianina, byłem przywykły do wspaniale urządzonych i wyposażonych świątyń. Lecz wziąwszy Boga na pomoc, postanowiłem wziąć się do czynu i otóż z tą pomocą Boską, przy dobrych chęciach parafian, których udało mi się pobudzić do działania, w tym że samym roku, że znaleźliśmy ściany mocne w Kościele. 

Zatem z wierzchu i wewnątrz obito suchymi deskami. Następnie postawiono w 1882 roku na wiosnę, Wielki Ołtarz z ciosowego piaskowca szydłowieckiego za sumę 900 rs. Tegoż roku na kościółku stanęła nowa wieża modrzewiowa, pokryta blachą ocynkowaną. Na jej wierzchołku, krzyż żelazny, na niewielkiej okrągłej bani, w którą włożono w blaszanej puszce relikwie świętych oraz rys historyczny Kościoła, skreślony ręką jednego z maluczkich moich parafian. Następnie cały dach Kościoła pobity jodłowym gontem. Ściany kościoła z zewnątrz i wewnątrz pomalowano olejno, a w trakcie malowania postawiono trzy ołtarze – to jest dwa po bokach nawy kościelnej, a trzeci w kaplicy starej, murowanej, która niegdyś stała na cmentarzu, a później pobudowano przy niej obecny kościół z drzewa modrzewiowego.

W Wielkim Ołtarzu umieszczono dawny obraz Wszystkich Świętych, pod których wezwaniem kościół założony, pędzla Maryi Ledoux. W kaplicy umieszczono nowy obraz Matki Boskiej Różańcowej, a w zasuwie Świętego Józefa. W bocznych zaś ołtarzach, po lewej stronie umieszczono obraz świętego Mikołaja, a po prawej stronie, świętego Antoniego. Obrazy namalował olejno, na płótnie Stanisław Tęczyński z Warszawy. Jednocześnie zrobiono nową ambonę i przystrojono malowaniem i złoceniem w niektórych częściach, jak i ołtarze w niektórych częściach. Położono nową posadzkę z ciosowego kamienia w prezbiterium i w kaplicy, zrobiono nowe stalle w prezbiterium, na kościele, zreperowano stare ławki, pomalowano na olejno i ustawiono na właściwym miejscu. Sprawiono nową chrzcielnicę. W zakrystii postawiono nowe szafy i komody, pomalowane z całym wnętrzem kościoła. Wstawiono nowe ramy i szyby z białego szkła, w kaplicy – kolorowe szyby. Zostały założone nowe szalowane wszystkie drzwi. W 1822 roku Dobieccy kupili srebrną puszkę i srebrne ampułki na wodę i wino za 150 rs. W 1884 roku zakupiono nowy organ ośmiostopowy o sześciu głosach z pedałem, ze składek parafian, za sumę 830 rs. Kiedy zatem Kościół doprowadzony do należytego porządku i zaopatrzony w aparaty kościelne i obdarowany ofiarą 332 rs 35 k. od Arcybractwa Nieustającej Czci Najświętszego Sakramentu i opieki ubogich Kościołów w Warszawie, pod przewodnictwem JW. Maryi Potockiej, w postaci szat liturgicznych – spisano ten inwentarz.

Latem 1885 roku wszedłszy do Kościoła, siadłem w ławce i spojrzawszy w stronę Wielkiego Ołtarza i w stronę kaplicy Matki Bożej, przy ożywionej duszy, znowu mimo woli zabłysły mi dwie łzy w oczach, tylko już nie ta łza ciężkiego smutku. A raczej łza dobrej nadziei i ufności w łaskę Bożą, a z piersi wydobyło się westchnienie o błogosławieństwo dla dobrego ludu: – Chwała niech będzie Bogu na wysokości, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli”. Pani Wanda Herniczek z Jedlanki w 1888 roku zakupiła pozłacaną monstrancję do wystawiania Pana Jezusa w czasie nabożeństw. W ścianie kaplicy była wmurowana tablica z białego marmuru zmarłego w 1896 roku dziedzica Jedlanki Ignacego Herniczka. 

Nowym proboszczem po śmierci ks. Walentego Góreckiego, 18 listopada 1890 roku został ksiądz Wojciech Kacperski, który tak opisał stan parafii kiedy ją obejmował: „Zastałem kościół wewnątrz zupełnie odnowiony, w aparaty i inne utensylia kościelne zaopatrzony. Ale za to poza kościołem – czyli na zewnątrz, wszystko przedstawiało się w najopłakańszym stanie. Serce ściskało patrząc na takie spustoszenie i sam nieraz zapłakałem, myśląc co ja tu zrobię. W kasie nie mam żadnego grosza, a tu trzeba rozpocząć prace, które będą kosztowały nie setki, lecz tysiące rubli”. Otóż ja sam naprzód zakupiłem dwa stusy kamieni po rubli 1,50 kop. I kazałem przywieźć na cmentarz kościelny, pamiętam było to w sobotę. Nazajutrz rano chłopów gromada otoczyła te kamienie, poczynają miedzy sobą radzić, że trzeba nam robić, co będziemy mogli. Każdy od siebie dał stus kamienia i ofiarę podług możliwości, oraz obiecał pomoc przy budowie. W przeciągu pięciu tygodni 1891 roku postawiłem dzwonnicę mającą łokci 18 wysokości (łokieć – 0,5765 m). Była to dwupiętrowa, otynkowana, pokryta gontem, z czterema oknami budowla. Drzwi wejściowe do dzwonnicy były od północnej strony. Znajdowały się w niej zawieszone trzy dzwony. Największy z 1534 roku, posiadał gotycki napis: „Jesus Nazarenus Rex Judeorum”. Pozostałe dwa: średni i najmniejszy nie posiadały żadnych napisów. 

Przez następne dwa lata, trwały prace przy wznoszeniu ogrodzenia wokół kościoła i cmentarza przykościelnego, wybudowano mur z kamienia, o wysokości 110 cm i szerokości 60 cm. Z frontu kościoła stały słupy zbudowane z kamienia, w których były płotki ze sztachet. Dla zabezpieczenia przed deszczem, mur na całej długości był przykryty kamieniem ciosowym, sprowadzonym z Kunowa.

Nowa murowana plebania z cegły wypalonej w sąsiednim Pakosławiu, którą ofiarował dziedzic Krzyżanowski, była zbudowana w ciągu dwóch miesięcy. Poświęcona została 7 listopada 1893 roku i w tym dniu zamieszkał w niej proboszcz. Budowa plebani kosztowała 3000 rs . Stylizowana była na dwór szlachecki, otynkowana i nakryta gontem jodłowym. Należała do najlepszych i nowoczesnych wówczas plebani w diecezji sandomierskiej – przez funkcjonalność i szybkość budowy.

Działania bojowe w czasie I wojny światowej nie ominęły parafii Krzyżanowice. W dniu 23 sierpnia 1914 roku nad ranem 14 dywizja kawalerii wojsk rosyjskich, wspierana 72 pułkiem piechoty, uderzyła od wschodu i północy na Iłżę zajętą przez wojska austro – węgierskie. Szczególnie zaciekłe walki zogniskowały się wokół dworu w Krzyżanowicach i jego zdobycie przez Rosjan rozstrzygnęło bitwę o Iłżę. Po stracie trzech szwadronów jazdy w zabitych, rannych i zaginionych, austriacka 7 dywizja kawalerii wycofała się w kierunku Starachowic. Poległych pochowano na miejscowym cmentarzu.

Dwór i jego budynki gospodarcze zostały mocno zniszczone. Wieś i kościół doznały nieznacznych uszkodzeń. Zniszczone zostały płoty na cmentarzu parafialnym, przy plebani i kościele. Rosjanie zabrali trzy dzwony. Siłą wykwaterowali proboszcza z plebani, gdzie przebywali przez dziesięć tygodni, dokonując wielkiego zniszczenia. Proboszcz zamieszkał przez ten czas w Kajetanowie, skąd dojeżdżał do kościoła dla sprawowania swoich obowiązków. Natomiast Iłża i jej dalsze okolice wyszły z działań wojennych, zniszczone i spalone. Kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk w czasie działań wojennych. To spowodowało głęboki kryzys w rolnictwie. Dużo pól leżało odłogiem, zryte liniami okopów. Zasiewy zostały stratowane. Ludność została ewakuowana za linię frontu, a nawet w głąb Rosji. Przymusowe rekwizycje i kwaterunki, brak siły roboczej – mężczyźni zmobilizowani do armii carskiej, spalenie budynków gospodarczych, brak zarekwirowanych koni przyczyniły się do pogłębienia biedy i trudnej sytuacji mieszkańców parafii Krzyżanowice. Epidemia tyfusu w 1915 roku zbierała obfite żniwo. Jedyny lekarz w Iłży dr Zygmunt Węgliński i pielęgniarka Lucyna Falińska, przeprowadzali w okolicy szczepienia ochronne i leczyli chorych.

W czasie działań wojennych w Krzyżanowicach i w Gaworzynie stacjonował I Legion Puławski, sformowany przez działaczy Narodowej Demokracji pod dowództwem pułkownika Witolda Gorczyńskiego. Walczył u boku Rosji, liczył 800 żołnierzy. Codziennie maszerowali, odbywali musztry, pokazy wyszkolenia wojskowego. Rozmawiali z mieszkańcami. Wnosili w ich serca wiele radości i nadziei na lepsze jutro. Codzienne apele kończyły się odśpiewaniem Roty. Przed bitwą uczestniczyli we Mszy świętej, odprawianej przed kapliczką pp. Ładaków w Krzyżanowicach. W nocy z 19 na 20 maja 1915 roku atakowali niemieckie okopy na skraju wsi Polany, Legion Puławski wykonywał zadanie w ramach działań operacyjnych grenadierów moskiewskich generała Mrozowskiego. Legion wziął udział w bitwie o Pakosław. Legioniści atakowali folwark pakosławski, gorzelnię oraz północno-wschodni skraj lasu na południe od Pakosławia. Ponieśli w bitwie tej ciężkie straty – na 493 żołnierzy, którzy ruszyli do boju 42 zginęło, 60 było rannych a 11 zaginęło. Po przejściu frontu, na przednówku 1915 roku, okoliczna ludność powracała z przymusowej tułaczki. Mogli wtedy wyjść z sierpami w pole do żniwa. Chleb w polu ocalał i nie było głodu. W 1917 roku okupanci austriaccy wprowadzili przymusowe dostawy dla wojska. Gmina miała dostarczyć 100 kwintali żyta, owsa i pszenicy, 500 kwintali ziemniaków, 400 kwintali jęczmienia. Biskup Marian Ryx wydał 22 października 1915 roku odezwę do duchowieństwa i wiernych, w której wzywał do pomocy ofiarom wojny, jak również przekazał dziekanom niektóre obowiązki biskupa na czas trwającej wojny.

Odzyskanie niepodległości przez Polskę w 1918 roku mieszkańcy Krzyżanowic uczcili postawieniem krzyża z piaskowca – na skrzyżowaniu dróg, po lewej stronie w kierunku Iłży. 

Nowy proboszcz ks. Marian Folga w 1924 roku miał trudną sytuację po swoim poprzedniku. Wieloletnie zaniedbania sprawiły, że trudno mu było to wszystko odnowić. Wstawił żelazne sztachetki i bramę w murach frontowych ogrodzenia. Postawił nową stodołę na podwórzu i rozebrał starą w polu, po drugiej stronie drogi. Największym osiągnięciem było zebranie ofiar na kupno trzech dzwonów. 2 kwietnia 1928 roku parafia przeżywała uroczystość poświęcenia trzech nowych dzwonów – przez biskupa sandomierskiego Pawła Kubickiego, z udziałem ks. prałata Kazimierza Sykulskiego proboszcza parafii Opieki NMP w Radomiu (ogłoszonego przez papieża Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. błogosławionym), kapłanów dekanalnych i 600 wiernych. Zostały zawieszone w dzwonnicy. A oto ich imiona: Paweł – 410 kg, Władysław – 202,5 kg, Marian Piotr – 121,5 kg. Cena kilograma stopu w dzwonie wyniosła 9 zł.

Kościół drewniany coraz bardziej chylił się ku upadkowi, wymagał gruntownego remontu. 

Nowy proboszcz ks. Tomasz Zadęcki w pierwszym swoim kazaniu do parafian w maju 1930 r. rzucił hasło budowy nowego kościoła. Myśl ta podobała się parafianom. Opodatkowali się po 1 zł z morgi. Dziedzic Krzyżanowic Henryk Chrzanowski obiecał dać kamień na budowę kościoła i pierwszy złożył składkę. 11 czerwca 1930 roku powołano Komitet budowy kościoła, który zakupił 1000 metrów wapna po 5 zł za metr. Do jesieni tegoż roku zostało zlasowane i przykryte piaskiem. Inżynier Berta z Krakowa przystąpił do wykonywania planów przyszłego kościoła. Wtedy w parafii powstało rozdwojenie – co do miejsca budowy kościoła. Kilka wiosek: Bujak, Płudnica, Kajetanów uważały, że kościół powinien stanąć pośrodku parafii a nie w Krzyżanowicach – a więc w Walentynowie lub Alojzowie. Powstało zamieszanie w parafii. Wzajemne niesnaski i oskarżenia podzieliły parafię na dwa obozy: zwolenników budowy na starym miejscu – Krzyżanowice, Gaworzyna, Jedlanka Stara i Nowa oraz przeciwników – chcących budować świątynię w innym miejscu. Przeprowadzono plebiscyt jednej niedzieli, wtedy przywożono do kościoła wszystkich, nawet chorych i niedołężnych, na tak zwane „głosowanie”. Po Mszy świętej parafianie poprosili proboszcza, żeby ich „porachował”, kto za Krzyżanowicami a kto przeciw. Okazało się wówczas, że proboszcz nie jest upoważniony do przeprowadzenia plebiscytu i nie ma zezwolenia biskupa, który w takich przypadkach przysyłał swego delegata lub dziekana. Nie podobało się to ludziom, którzy zaczęli się burzyć i robić sobie docinki. Proboszcz obiecał, że z tą sprawą uda się do biskupa, któremu przedstawił wtedy plan parafii, odległości do kościoła oraz swoje uwagi. W kilka dni później pojechała do biskupa Jasińskiego delegacja w tej sprawie, którą z uprzejmością i zainteresowaniem przyjął oraz obiecał przyjechać do Krzyżanowic i na miejscu sprawę zbadać i załatwić. Ksiądz biskup wikariusz generalny diecezji sandomierskiej Paweł Kubicki przybył do parafii 22 sierpnia 1931 roku serdecznie witany przez parafian. Odprawił nabożeństwa, głosił kazania, udzielił sakramentu bierzmowania. Wysłuchał sprawozdania proboszcza i odpowiedział z ambony na pytanie o miejsce budowy nowego kościoła: „Sprawa ta powinna być załatwiona łącznie z uregulowaniem sąsiednich parafii i z uwzględnieniem najdalej położonych wsi. Obecnie należy myśleć o gromadzeniu materiałów, które najmniej ulegają zepsuciu i podtrzymywać ducha w tym kierunku”. Po wizycie biskupa ustały spory na ten temat, jak również ustały ofiary składane na budowę nowego kościoła.

Proboszcz nie mogąc dojść do zgody z parafianami w tej sprawie, postanowił budować Kościół duchowy w sercach swych parafian, zakładał stowarzyszenia kościelne, rozwijał i umacniał wiarę w już istniejących, propagował pielgrzymki i wyjazdy do miejsc świętych. Pokrył nowym gontem dach kościoła. Zbudował drewniany budynek mieszkalny dla organisty o wymiarach 12 x 6,5 m, kryty gontem, który kosztował 3000 zł.

W dniu 23 stycznia 1936 roku po południu o godzinie 16.00 wybuchł pożar w drewnianej świątyni krzyżanowickiej. Kościół spłonął doszczętnie, prawdopodobnie od niedogaszonej świecy. Ocalała jedynie monstrancja i kielich, które znajdowały się podczas pożaru na plebani. Smutek ogarnął serca wszystkich. Zaczęto myśleć o stworzeniu nowego domu Bożego, gdzie można by było modlić się o pomoc i ratunek. Duża murowana świetlica była połączona murem z oborą. Usunięto ścianę, zrobiono porządki i w ten sposób powstała bardzo skromna kaplica, w której sprawowano wszystkie czynności liturgiczne. 

W dniu 22 lutego 1936 roku parafię krzyżanowicką dotknęło kolejne nieszczęście – zmarł proboszcz ks. Julian Podwysocki. Pożar kościoła i niesnaski jakie się wytworzyły w parafii, w związku z żądaniem przeniesienia kościoła w inne miejsce, przyśpieszyły jego śmierć.

Nowy proboszcz, ks. Julian Dusiński, przyszedł do parafii 1 kwietnia 1936 r. i od razu z architektem Alfonsem Pinno z Radomia przystąpił do opracowania planów nowego kościoła. Parafianie opodatkowali się po 3 zł z morgi. Do budowy przystąpiono 13 lipca w piątek, od kopania fundamentów pod nadzorem inżyniera Stanisława Jędrzejewskiego z Opatowa, które zostały zalane 13 września 1936 roku. 

Akt poświęcenia kamienia węgielnego pod kościół parafialny w Krzyżanowicach, pod wezwaniem świętego Józefa Oblubieńca NMP: 

Roku Pańskiego 1936, 13 września, za rządów papieża Piusa XI, prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego, biskupa sandomierskiego księdza Jana Lorka i proboszcza miejscowego księdza Juliana Dusińskiego, został poświęcony kamień węgielny pod nowo budujący się kościół parafialny, murowany, na miejscu spalonej drewnianej świątyni. Projektowany przez architekta Alfonsa Pinno, przy wydatnej pomocy miejscowych dziedziców Henryka i Anny Chrzanowskich herbu Korab i ofiarnych parafian ze wsi: Krzyżanowice, Gaworzyna, Płudnica, Jedlanki: Nowa, Kolonia i Stara, Malenie, Florencja, Kajetanów, Alojzów i Walentynów. 

Poświęcenia kamienia węgielnego dokonał wicedziekan dekanatu iłżeckiego ksiądz Aleksander Cegłowski, w obecności wielu kapłanów, Komitetu Budowy i bardzo licznie zebranych parafian, oraz tłumu ludzi z obcych parafii, przybyłych na odpust świętej Otylii. Mury z kamienia były wznoszone do końca października. Do połowy grudnia został założony dach i pokryty blachą. Tempo budowy było w stylu amerykańskim pisał Siewca Prawdy. Dzięki odszkodowaniu z ubezpieczenia w wysokości 11.200 zł oraz sprawnej organizacji całego frontu robót, nadzorowanego przez proboszcza i ogromnemu zaangażowaniu parafian, budowa w surowym stanie została ukończona w 1936 r.

Były również i negatywne skutki działania małej grupy parafian, wzniecane przez niektórych duchownych. Motywy ich działań były różne: Dziekan iłżecki Władysław Wójcik i wikariusze namawiali do podziału parafii. Podobnie mówił ks. Marian Folga, były proboszcz parafii Krzyżanowice, że nowy kościół trzeba budować pośrodku parafii. Argumentem było to, że wszyscy wtedy będą mieli jednakową odległość do kościoła.

W następnym roku 1937 w lipcu parafianie ufundowali: Ołtarz Główny, okna witrażowe i ambonę. W Uroczystość Chrystusa Króla 31 października 1937 roku parafianie przeżyli wspaniałą uroczystość poświecenia, przez księdza prałata Jana Świetlickiego, upragnionego przez wszystkich nowo zbudowanego kościoła. Radość była ogromna, nikt się nie spodziewał, że tak szybko zostanie zbudowana nowa świątynia, w której godnie będą chwalić Boga i modlić się. 

Pierwszy odpust w nowo wybudowanym kościele odbył się 19 marca 1938 roku. Święty Józef Oblubieniec NMP był patronem Kościoła, uroczystość ta będzie obchodzona w czasie Wielkiego Postu, połączona z rekolekcjami i spowiedzią świętą powinna dobrze przygotować parafian do Świąt Wielkanocnych. Drugi odpust ku czci świętej Otylii był obchodzony w drugą niedzielę września.

Druga wojna światowa, która rozpoczęła się 1 września 1939 roku nie ominęła parafii. Pod Iłżą rozegrała się krwawa bitwa wojska polskiego z niemieckim najeźdźcą. Ludność Krzyżanowic schroniła się w pobliskim lesie, który zbombardowały samoloty niemieckie, raniąc i zabijając wiele osób. Na początku wojny parafianie razem z proboszczem, zdjęli trzy dzwony i zakopali w ziemi, chcąc je uratować przed zabraniem. W 1942 roku okupanci dowiedzieli się o ukrytych dzwonach. Pod groźbą represji domagali się ich wydania od miejscowego samorządu. Oddano wtedy dwa mniejsze dzwony, a trzeci największy ocalał. Przez cały okres wojny na plebani przebywał Antoni Heda ps. „Szary” komendant obwodu Starachowice, który dowodził Ruchem Oporu. W budynku byłej gminy był szpital polowy, w którym leczono i opatrywano rannych partyzantów. Mieszkała w nim nauczycielka prowadząca kursy rolnicze Wiesława Kolicka ps. „Narcyza”, pełniła funkcję komendantki obwodowej W.S.K. – Wojskowej Służby Kobiet. Zorganizowała według projektu proboszcza w całym powiecie sieć W.S.K., szkoląc kobiety jako sanitariuszki, gromadziła zapasy lekarstw i środków medycznych. Nigdy nie zapominała o pomocy duchowej i materialnej dla swych podopiecznych, zwracając się o wsparcie do proboszcza, który pełnił funkcję kapelana.

Pierwszego października 1944 roku, w okolicy Piotrowego Pola pod Iłżą, partyzanci różnych formacji przez dwie doby walczyli z okupantem. Odnieśli zwycięstwo, bardzo dużo Niemców poległo. Rannych partyzantów ulokowano na kwaterach. Również na plebani był leczony Wacław Cieśla ps. „Siarka”. Mimo zmasowanych poszukiwań, Niemcy nie znaleźli żadnego rannego partyzanta. Przez cały czas trwania frontu nad Wisłą, wojska niemieckie stały na plebani. Proboszcz mieszkał w małym pokoiku, gdzie była kancelaria. 15 stycznia 1945 roku o godzinie 10.00 Niemcy opuścili Krzyżanowice. Wieś, dwór, kościół i plebania w czasie frontu niemieckiego ocalały. Blacha na kościele była podziurawiona 48 kulami z karabinów maszynowych. 

W czerwcu 1945 roku rozparcelowano majątek dworski Chrzanowskich i założono Uniwersytet Ludowy, który istniał do 1947 roku. Z reformy rolnej, z podziału dworu, przydzielono parafii hektar ziemi pod cmentarz grzebalny.